huragany i inne bajki o żeglownej połówce

Huragany i inne bajki o żeglownej połówce…

Wrzesień na tapecie, a tu literki się kończą w spisie sztormów tropikalnych na ten rok. Nie to, że tak jeszcze nie było, ale nie jest to częste zjawisko. Ostatnim razem było to w 2005. Wygląda na to, że statystyki jednak działają i można o ile na statystykach się nie pływa, o tyle można całkiem rozsądnie planować swoje żeglarskie podboje. Jak na zawołanie, pierwszego września National Hurricane Center wysłało takie poranne ciastko do kawy …obserwujemy 5 różnych systemów niżowych o dużym potencjale… dzień dobry!

Jako że siedzimy w środku tego bałaganu, nasz dzień zaczynamy od prognoz pogody. Weryfikujemy je po południu i snujemy własne pod wieczór, gdy podziwiamy letnie zachody słońca z naszego kokpitu. Wrzesień to tzw. high season dla huraganów i Atlantyk staje się sceną dość dramatyczną z dnia na dzień. Oczywiście nie każdy rok i oczywiście nie non stop. Huragany obrosły legendami, więc co jakiś czas jakiś arogancki żeglarz próbuje udowodnić, że pływanie w huraganach to nic takiego i wiatry 60 węzłów to on już widział i się da je ominąć, bo na Windy już 9 dni przed widać gdzie będzie.

hmm…którą wybrać? 14 węzłów czy 57? trudny wybór…

Śmieszy nas to i przeraża z perspektywy jachties zakotwiczonych za którąś z karaibskich wysepek. Po pierwsze obserwowanie modeli pogodowych to nasz chleb powszedni i wiemy, że rozstrzał w prognozach jest tak duży, że czasem nawet gdy sztorm już jest nad nami, na niektórych mapach w ogóle go nie widać. Po drugie prognozy to prognozy i pokazują uśrednioną wartość, czyli wiatr, który wieje z daną siłą przez określony czas, a my musimy reagować na strzały spod chmury, na komórki burzowe, których nie widać aż do momentu, gdy zaświecą na radarze. Po trzecie zasięg huraganu i wiatrów huraganowych jest nieduży, ale stan morza i burze utrzymują się w jego kilwaterze dość długo. Żeglowanie przez uciekanie po oceanie jest co najmniej idiotyczne, zważywszy na zmiany kierunku wiatru i dzikie fale wynikające z bałaganu. Pomijam absolutnie fakt, że kilka dni temu potwierdzono wreszcie zjawisko La Niña* na Pacyfiku, oraz to, że w tym roku sztormy chodzą parami a ostatnio nawet trójkami.

Eh… tak mi się zebrało na taki tekst, bo ostatnio zirytowaliśmy się jakimś aroganckim idiotą, który szukał chętnych na przepłynięcie Atlantyku we wrześniu. Nasz znajomy, profesjonalny żeglarz, mający na koncie kilka rekordów oceanicznych powiedział nam kiedyś, że raz nie udało im się ominąć huraganu kat.2** i chciałby już nigdy więcej nie musieć czegoś takiego przeżywać. 60 węzłów w Europie to dużo, ale w żaden sposób nie można porównywać tego z 60 węzłami w formacji tropikalnej, gdzie przewidywalność i gwałtowność zmian jest ogromna. 

Patrzymy na rozwój sytuacji na Atlantyku i cieszymy się, że nie siedzimy w pierwszym rzędzie, jeszcze miesiąc…

pozdrawiamy z Teatro Atlantico
White Dog Crew

*La Niña – w skrócie jest to zjawisko wzmożonego ponad przeciętną upwellingu, czyli głębinowych prądów oceanicznych wynoszących zimną wodę na powierzchnię Oceanu Spokojnego wzdłuż wybrzeża Ameryki Środkowej na północ. Rezultatem tego zjawiska jest obniżona aktywność cykloniczna na Pacyfiku i podwyższona na Atlantyku. Naukowcy obserwują rozkład temperatury wody na oceanach, gdyż wysoka temperatura wody jest konieczna do wytworzenia zwiększonej konwekcji i lokalnego spadku ciśnienia, czyli powstania depresji, która przy sprzyjających warunkach pogodowych może rozkręcić się do sztormu tropikalnego i dalej do huraganu. La Niña i El Nino są obserwowane na Pacyfiku i mają wpływ na pogodę na całym świecie. Tegoroczna La Niña dopiero się zaczyna, a może trwać nawet 2 lata. Dobry czas żeby płynąć na Ocean Spokojny… (tu następuje teatralne westchnięcie – eh.. cholerny covid)

** huragany czy też tajfuny bądź też cyklony (nazwa huragan pochodzi z języka Taino i Arawaków, czyli autochtonicznej ludności karaibskiej, wytrzebionej prawie do zera przez kolonizatorów). Huracán był bogiem sztormów. Nazwa „huragan” jest zarezerwowana dla cyklonów na oceanie Atlantyckim oraz na wschodnim Pacyfiku. Występuje w 5 kategoriach, z których pierwsza, najniższa, zaczyna się tam gdzie skala Beauforta się zatrzymuje, czyli 12. 

Keep up to date with our monthly newsletter

Select list(s):
We keep your data private and share your data only with third parties that make this service possible. Read our Privacy Policy.
Share...🧡

Podobne wpisy

6 komentarzy

  1. BaMa pisze:

    Świetny artykuł.
    Nareszcie można czegoś dowiedzieć się o …pogodzie na Oceanach. Nie tylko dla Żeglarzy.
    To artykuł edukacyjny.
    Pomyślnych wiatrów.
    Czekamy na nowe wieści
    Pozdrawiamy
    Mazurscy Żeglarze

  2. Roman pisze:

    Przyłączamy się do pozdrowień. Myślimy o Was i trzymamy kciuki

  3. BERE pisze:

    Dzięki za wieści.
    ja jestem jeszcze ciekawa, czy jak wy sobie stoicie w porcie, to to jest przyjemne spokojne czekanie, czy rzuca wami na tej kotwicy w prawo i lewo???
    Uściski dla Was 😀

    1. Marcin pisze:

      czasem rzuca, jak się zagapimy i nie schowamy przed falą z boku 🙂 najczęściej jednak jest spokojnie. Teraz w sezonie huraganowym, przy większych burzach czasem nas szarpie, ale sezon już powoli się kończy. Ściskamy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *